Właśnie wróciły perkozy zauszniki z południa Europy i niemal od razu przystąpiły do godów. To wyjątkowe widowisko: zaręczona para najpierw „zapatruje się” w siebie, potem znienacka ona i on pędzą ku sobie po tafli wody, a gdy są już blisko, podnoszą się w wodzie, ocierając o siebie brzuchami. Napatrzeć się nie można na ten osobliwy taniec…
Kilka par zauszników objęło w posiadanie pas szuwarów na stawach rybnych w Krzyżu. Zbudują tu wkrótce gniazdo pływające, z resztek zasuszonych badyli i części podwodnych roślin, umocnionych błotem. Kiedy pojawi się w nim kilka jaj, będą liczyć na sąsiedztwo mew z którymi chętnie dzielić będą sąsiedztwo.
Mewy są bardzo ostrożne i krzykliwe, patrolując nieustannie okolicę, więc kiedy w pobliżu pojawi się jakiś drapieżny ptak, rybołów, błotniak stawowy, a nawet kruk- amator ptasich jaj, narobią wrzasku, co zawsze dla zauszników jest sygnałem, że trzeba gniazdo starannie zamaskować, przykrywając zniesienie kupką roślin z brzegu gniazda, same zaś natychmiast zanurkują. Na czas, aż napastnik opuści teren.
Ciekawe, że zauszniki tokują tylko w nocy: wtedy to można usłyszeć trelujący okrzyk samca. Kiedy wyklują się małe, szare kulki, natychmiast opuszczą gniazdo i…wtulą się w matczyne skrzydła. Tak będą spędzać kilkanaście dni, pływając z matką i poznając okolicę, w której przyjdzie im dorastać. Ojciec zadba wtedy o pożywienie dla maluchów i raz po raz podpłynie pod taki osobliwy „statek”, przynosząc maleństwom pożywienie, głównie komary.
Te wczesno-kwietniowe dni są najlepszą porą na obserwacje zauszników, bo przybrzeżne szuwary nie są jeszcze zarośnięte świeża warstwą roślin, łatwo więc tego ciekawego ptaka i jego obyczaje podpatrzeć.
Poznamy je po rdzawobrązowym pęczku wydłużonych piór, zaczynającym się tuż za ogniście czerwonymi oczami i sięgającymi za uszy. Tak więc na tytułowe pytanie: co zausznik ma za uszami odpowiedzieć wypada: taki właśnie pęczek pięknych piór…
Zygmunt Szych