Przyroda. Te odlatują, te zostają…

IlustrowanyKurierCodzienny

„Wśród ptaków wielkie poruszenie, te odlatują, te zostają”- śpiewali kiedyś Skaldowie do słów kultowej piosenki Agnieszki Osieckiej. I właśnie teraz mamy do czynienia z takim zjawiskiem.

- reklama -

Bociany już w drodze, gdzie tam, hen, nad Dardanelami. Zniknęły z naszego nieba rozkrzyczane jerzyki. Właśnie wracają na zimowiska do Afryki i będziemy je mogli zobaczyć i usłyszeć ponownie dopiero w maju przyszłego roku. Tej wiosny i lata było ich w naszych stronach wyjątkowo mało, ale też z powodu suszy nie było komarów w dostatecznej ilości, więc szukały szczęścia ( czyli pokarmu) w odległych stronach.

- REKLAMA -

Dawno już, pod koniec sierpnia, odleciały żółto czarne wilgi i coraz rzadziej usłyszeć da się gruchanie dzikich gołębi grzywaczy, chociaż pewnie nieliczne zostaną w Tarnowie i okolicy na zimę. Za miesiąc można się będzie spodziewać wymiany między gawronami: te nasze które tu wychowywały potomstwo odlecą na południe Europy, a do nas, na długie miesiące, przylecą ptaki z północnej Rosji i Laponii…

- Advertisement -

Póki co, gawrony i szpaki zbiły się w wielkie stada , a te ostatnie, przekleństwo winiarzy, wpadają wielkimi stadami do winnic, obżerając się bezwstydnie i bezkarnie winogronami. Nie ma już, jak wiosną, larw rozmaitych owadów, więc zmieniły kulinarne upodobania i rzuciły się na smakowite owoce. Niewiele pomagają sposoby ich odstraszania: głód silniejszy jest od strachu.

Gawrony, skupione całymi rodzinami, odwiedzają teraz pola i łąki, ciągle jeszcze nauczając tegoroczną młodzież, jak i gdzie należy poszukiwać pożywienia. A młodziankowie nie zawsze z tym samym zapałem lgną do takich nauk.

Niedawno byłem świadkiem zabawnej sytuacji. Na osiedlowej łączce przysiadło rodzinne stadko gawronów. Dwójka tych ptaków zawzięcie się ze sobą kłóciła. Byłem pewien, że idzie o najlepszy rewir do polowania na dopiero co skoszonej łące. Jeden z ptaków co i rusz ostro nacierał na drugiego, zupełnie spokojnego ptaka…

Dopiero po uważnej obserwacji prawda wyszła na jaw: ten nacierający to był tegoroczny młokos. Leń, któremu nie chciało się samodzielnie zdobywać jedzenia. Ojciec ( a może matka?) ulegli w końcu nicponiowi i coś tam mu wkładały do rozdziawionego dzioba.

Jak dorośnie na dobre, pewnie zrozumie, że nieco przesadził z tym swoim lenistwem w młodości…

Zygmunt Szych

Fot. Ilustracyjne pixabay.org

Udostępnij ten artykuł
Leave a Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *