Od lat na Wyspie Kruków na stawach w Lasach Wierzchosławickich zamieszkuje stale ta sama para tych ptaków. Właśnie ożywiły się pośród tej lutowej zimy i starają się naprawić stare gniazdo. Już w styczniu trwały ich zaloty, podczas których pan kruk wykonywał niezwykłe powietrzne ewolucje, wabiąc przy tym swoją wybrankę „śpiewem”, a raczej rozmaitymi tonami krakania na przemian z cichych szczebiotem. Pod koniec lutego w gnieździe pojawiają się jaja: kruki są w naszej ptasiej faunie jedynymi z pierwszych, obok krzyżodziobów ptakami, które już w środku zimy przystępują do lęgów.
Ich gniazdo, ułożone wysoko na z gałęzi drzewa jest bardzo starannie wymoszczone, żeby młodym było ciepło. Na to wymoszczenie składa się pęczek traw i porostów, wełny owczej jeśli tylko jest gdzieś w pobliżu dostępna i wszelkimi miękkimi przedmiotami. Młode dostawać będą do dziobów wszelkie wczesnowiosenne pędraki i ślimaki i rozmaite drobne kęsy ,a dopiero potem myszy, młode ptaki i kawałki padliny, która kruki odżywiają się lubością. Stare kruki mają wzgląd na bezpieczeństwo: kiedy tylko wyczują, że są obserwowane, nie siadają na brzegu gniazda by nakarmi młode, lecz z precyzją godną podziwią zrzucają im pożywienie z wysoka.
Przy okazji warto prostować słynna bajkę La Fontaine,a o lisie i kruku. Lis rzekomo miał przechytrzyć kruka, trzymającego kawałek sera w dziobie, aż ten dziób otworzył, pozbywając się zdobyczy. Należałoby to między bajki włożyć, bo w rzeczywistości kruki wzorem ptaków drapieżnych trzymają zdobycz w łapie, często podczas lotu zręcznie przenosząc ją z jednej do drugiej.
Mało znana jest umiejętność nauczanie się mowy ludzkiej. Trzymane niegdyś w niewoli kruki potrafiły naładować mowę ludzką, zwłaszcza tę słyszaną u mężczyzn, znacznie lepiej niż papugi! Potrafiły powtarzać nie tylko same wyrazy ale i całe frazy i wyraźnie sprawiało i to przyjemność.
Zygmunt Szych