Szachowanie Szychem. Człowiek z maseczką

Ilustrowany Kurier Codzienny

Spojrzałem w moje lustrzane odbicie i dostrzegłem twarz człowieka zmęczonego czterdziestopięcioletnimi zmaganiami w zawodzie dziennikarskim.

- reklama -

– Trudno- powiedziałem sobie- będę musiał założyć maseczkę. Przecież czytałem niedawno, że niekoniecznie musimy ją kupować w aptece czy na poczcie, możemy ją sobie sami zrobić w domu.

- REKLAMA -

Jak postanowiłem tak też zrobiłem. Wyciągnąłem skądś stary przepis i postąpiłem dokładnie jak nakazywał: starłem na tarce z drobnymi oczkami całego ziemniaka, dosypałem mączki ziemniaczanej, dodałem kilka kropel cytryny i oliwy z oliwek, łyżkę jogurtu i roztarłem to wszystko na twarzy. Ułożony wygodnie na kanapie, czekałem cierpliwie aż maseczka przylgnie do skóry. Następnie udałem się na krótki spacer.

- Advertisement -

Po drodze trafiłem na patrol policyjny.

– Dziś mam czwartek?- bardziej stwierdzili niż zapytali.

– Wczoraj byłą środa, jutro będzie piątek, więc wszystko wskazuje na to, że istotnie, dziś mamy czwartek.

– No właśnie, czwartek- zgodzili się ze mną policjanci. – A od czwartku wszyscy mają chodzić w maseczkach. A pan maseczki nie posiada!

– Jak to – żachnąłem się  – a to tutaj- pokazałem na swoje oblicze, całkowicie ukryte pod maseczką wykonaną chałupniczą metodą z ziemniaków, jogurtu, oliwy, mąki itp.

Policjanci oddalili się na bezpieczną odległość dwóch metrów, mierząc ją krawieckim metrem. Zadzwonili do swojego przełożonego.

– Zatrzymaliśmy- zeznali- takiego jednego gościa z maseczką…

-A po co go zatrzymywaliście, skoro ma maseczkę? Wypuśćcie go i przeproście za nieporozumienie. Przecież na odprawie była mowa o tym, że macie zatrzymywać wyłącznie ludzi bez maseczek.

I tak też zrobili. Przeprosili i puścili wolno. Poczułem chwilowo ulgę, ale, wracając do domu, nie mogłem się oprzeć dziwnemu wrażeniu, że wszyscy ludzie z maseczkami wpatrywali się we mnie z niemym wyrzutem, którego to uczucia nie byłem w stanie zrozumieć. Przecież nawet policja uznała, że jestem niewinny..

Dopiero w domu, stając przed lustrem zrozumiałem, że co prawda posiadam na sobie maseczkę, ale nie taką jaką nakazują od czwartku nosić odpowiednie przepisy.

Zmyłem ją z twarzy czym prędzej i założyłem tę właściwą, przykrywającą nos i usta. W poczuciu obywatelskiego obowiązku rzuciłem się natychmiast w pogoń za znajomym policyjnym patrolem.

Dogoniłem ich raptem kilkadziesiąt metrów od miejsca gdzie mnie zatrzymali z tamtą, nielegalną maseczką na twarzy.

– Bardzo panów przepraszam- przeprosiłem ich bardzo- ale jestem zmuszony prosić panów o wlepienie mi mandatu. Poprzednim razem miałem na twarzy niewłaściwa maseczkę.

Policjanci ponownie użyli metra krawieckiego, odmierzyli wymagane dwa metry i przystąpili do negocjacji. Odmówili wypisania mandatu.

– Przecież ma pan maseczkę na sobie, więc o co chodzi?

– Owszem, teraz mam. Tę właściwą, legalną. Aprobowaną przez obowiązujące prawo. Ale wtedy nie miałem. Popełniłem wykroczenie i chciałbym zostać za nie ukarany przykładnie. Mandat nauczy mnie moresu raz na zawsze.

Ponownie zadzwonili do przełożonego.

– Zatrzymaliśmy gościa w maseczce. Tego samego co poprzednio.

– Co jest, do cholery? Zatrzymujecie ludzi, którzy stosują się do obowiązujących przepisów? Puście go wolno, niech sobie idzie, skoro ma na sobie maseczkę.

Puścili.

Wlokłem się do domu noga za nogą, z dokuczliwym poczuciem winy. Postanowiłem że osobiście odwiedzę komendę, przyznam się do wszystkiego i wymuszę wypisanie mi mandatu. Ta pierwsza maseczka była przecież nielegalna.

Share This Article
Leave a comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *