Przed kilkoma dniami natknęliśmy się na spacerującego po chodniku pomrowa wielkiego,tzw. nagiego ( bo bez muszli) ślimaka. Wędrował powoli, nie spiesząc się, w kierunku pobliskich zarośli, gdzie pewnie zamierza polować w nocy.
Zdania i opinie co do tych dużych, osiągających długość do 20 cm i więcej ślimaków, są podzielone. Jedni się ich brzydzą, wiedząc, że pasjami zjadają rozkładające się zwierzęta, a nawet samych siebie, inni są zdania, że trzeba dać im żyć. Wrocławscy naukowcy są na tropie znalezienia w śluzie pomrowów… skutecznego leku przeciwko salmonelli!
Dnie lubią pomrowy spędzać pod polanami drewna i paprociami. W nocy zaś buszują w funkiach, wygryzając w ich liściach okrągłe dziury. Nie są to jednak szkody wielkie, w końcu i one muszą coś jeść. Te wyjątkowo ciekawe zwierzęta są hermafrodytami – każdy pomrów jest jednocześnie i samicą, i samcem. Mogą się krzyżować albo rozmnażać bez partnera- to jedna z opinii „za”.
Pomrów wielki pochodzi z południowo-zachodniej Europy. W Polsce jest gatunkiem zawleczonym. Występuje na całym terytorium kraju. W ostatnich latach wzrasta jego liczebność. Jest zaliczany do gatunków szkodliwych. W uprawach rolnych, szczególnie w szklarniach, tunelach foliowych i w przechowalniach może wyrządzać duże szkody. W naturalnym środowisku nie ma wrogów, którzy mogliby w wystarczający sposób redukować jego populację- to z kolei opinia na „nie”. W specjalistycznych pismach dla ogrodników podawane są sposoby skutecznego pozbywania się pomrowów.
- Można go spotkać w zaroślach, lasach, parkach, ogrodach, ale także w pobliżu domów, tuneli foliowych i szklarni. Zamieszkuje tereny podmokłe, ukrywa się w trawach i różnego rodzaju zacienionych miejscach. Unika miejsc suchych i nasłonecznionych. Szczególnie lubi miejsca z rozkładającą się materią organiczną.
- Odżywia się rozkładającą się materią organiczną oraz grzybami. Występuje też u niego zjawisko kanibalizmu. Jest jajorodny i jest obojnakiem. Może rozmnażać się samodzielnie, bez udziału innego osobnika jako hermafrodyta. Zwykle jednak dochodzi do zapłodnienia krzyżowego pomiędzy dwoma osobnikami. Odbywa się to w dość specyficzny sposób – mianowicie kopulujące z sobą ślimaki (każdy z nich jest hermafrodytą) wykonują charakterystyczny „taniec”, wisząc przy tym na wytworzonych przez siebie pasmach śluzu. Jaja składa w wilgotnym podłożu.
Nie lubią ich działkowcy, bo te ślimaki potrafią poszatkować duże ilości ogrodowej zieleniny. Są też po części drapieżnikami, mogą wyjadać nawet maleńkie pisklęta z ptasich gniazd. Wiele osób po prostu się nimi brzydzi. Tymczasem te dwa gatunki wydzielają śluz, który dla naukowców okazuje się bronią w walce z powszechnymi zakażeniami.
Na trop wynalazku wpadli przez przypadek. Prof. Ireneusz Całkosiński, kierownik Samodzielnej Pracowni Neurotoksykologii i Diagnostyki Środowiskowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu jest właścicielem ogrodu. Kiedy zdejmował ślimaki z roślin, stracił czucie w opuszkach palców.
Postanowił więc przyjrzeć się badawczym okiem ich śluzowi. Wraz z Anną Leśków, studentką biotechnologii, określili, że wydzielina tych stworzeń ma silne właściwości antybakteryjne. Może zahamować rozwój bakterii Salmonella nawet o 60 proc.
Ich wynalazek może znaleźć zastosowanie przede wszystkim w medycynie. Dzięki niemu będzie można tworzyć antybakteryjne maści, ściśle przylegające nawet do błon śluzowych. Kleistość ślimaczej wydzieliny jest tu kolejnym plusem. Kolejnym zastosowaniem mogą być preparaty do dezynfekcji oraz miejscowo znieczulające.
Jeśli ich badania zakończą się sukcesem, to trzeba będzie pomrowy wielkie polubić…
tekst i fot. Zygmunt Szych