Piłkarze pierwszoligowej Wisły Kraków będą w środę rywalem Widzewa w Pucharze Polski. Łodzianie w ćwierćfinale tych rozgrywek wystąpią po 21 latach. „Nie traktuję Wisły jak pierwszoligowca, tylko markową drużynę, która chce wrócić na piłkarskie salony” – przyznał trener Widzewa Daniel Myśliwiec.
Puchar Polski to nie były w ostatnich latach ulubione rozgrywki Widzewa. Łodzianie tylko raz sięgęli po to trofeum (w 1985 r.), a ostatnio najczęściej odpadali na wstępnych etapach rywalizacji. W tym sezonie jest jednak inaczej i po wyeliminowaniu Concordii Elbląg (4:0), Wisły Puławy (4:1) oraz Stali Mielec (2:1) klub z Łodzi po raz pierwszy od 2003 roku znalazł się „ósemce”.
W środę łodzianie staną przed szansą powtórzenia osiągnięcia sprzed 21 lat, kiedy ostatni raz w historii klubu dotarli do półfinału. Zostali wówczas wyeliminowani przez… Wisłę Kraków, późniejszego triumfatora tamtej edycji rozgrywek.
Piłkarze trenera Myśliwca do środowego ćwierćfinału przystąpią podbudowani dwoma ostatnimi zwycięstwami w ekstraklasie (2:0 w derbach z ŁKS i 3:1 z Górnikiem Zabrze) i w Krakowie chcą podtrzymać dobrą passę. Szkoleniowiec nie chciał jednak wybiegać za bardzo w przyszłość i już teraz myśleć o finale na Stadionie Narodowym.
„Nie myślimy o tym, co będzie później. Mamy przed sobą jeden najbliższy mecz i tylko to się liczy. W stawce jest osiem zespołów, za trzy dni będą cztery. Nawet jeżeli kogoś byśmy sobie życzyli wylosować, to nie mamy takiej mocy, żeby przewidywać przyszłość” – zaznaczył na wtorkowej konferencji prasowej.
Skupiając się na środowym spotkaniu przyznał, że piłkarze uwielbiają grać co trzy dni, bo – jak żartował – wtedy nie muszą trenować. „Zawodnicy może nie będą świeżutcy, ale mecz to zupełnie inne emocje, żeby realizować siebie i pokazywać swoje umiejętności. Terminarz jest wyjątkowo nieprzychylny temu, żebyśmy dali trzy widowiska na równym poziomie z rzędu, ale jesteśmy gotowi do rywalizacji bez względu na to. Musimy odpowiednio wejść w mecz, złapać rytm i nie będziemy mieli problemów” – przyznał.
Myśliwiec dodał, że w tej konfrontacji nie ma większego znaczenia fakt, w których ligach obie uznane marki obecnie występują. Jak podkreślił, w Krakowie jest dobry klimat dla dużej piłki i nie traktuje Wisły jak pierwszoligowca.
„Wisła nie jest zespołem pierwszoligowym, gdy jeździ się na jej stadion. Nie traktuję tego jako pojedynku z pierwszoligowcem, tylko z markową drużyną, która chce wrócić na salony piłkarskie. My chcemy pokazać, że mamy jakość na poziomie ekstraklasy i potrafimy ją zaprezentować na dwóch frontach” – przekonywał.
Oba zespoły wystąpią w Krakowie osłabione. W Wiśle kontuzji doznał m.in. Hiszpan Miki Villar, a w Widzewie nie mogą grać Czech Marek Hanousek, Łotysz Andrejs Ciganiks, Chorwat Mato Milos i Albańczyk Juljan Shehu. Do treningów na pełnych obrotach wrócili za to Niemiec Sebastian Kerk i Ernest Terpiłowski.
„Obaj mogą funkcjonować w treningu, są gotowi do rywalizacji, a jedyną kwestią jest, czy to odpowiedni moment, żeby zaliczyli minuty. Nowi gracze też są w pełni gotowi. Czy dostaną szansę? Najpierw podzielę się tym z nimi samymi. My musimy robić wszystko, żeby dobrze rozpocząć mecz, później go kontynuować, a w końcówce być gotowym na każdy scenariusz” – powiedział Myśliwiec.
„Biała Gwiazda” jest jedynym pierwszoligowcem w gronie ćwierćfinalistów, ale to bardzo utytułowany klub, 13-krotny mistrz kraju i kandydat do awansu do ekstraklasy. W obecnych rozgrywkach PP Wisła dotychczas rozgrywała wszystkie pojedynki na swoim stadionie. Najpierw wyeliminowała Lechię Gdańsk (2:1), potrzebując do tego dogrywki. W dwóch kolejnych rundach pokonała przekonująco Polonię Warszawa (3:0) oraz Stal Rzeszów (4:1).
Mecz w Krakowie rozpocznie się w środę o godz. 20.30.
(PAP)