Kos. Obok słowika szarego i drozda śpiewaka najlepszy z naszych ptasich śpiewaków. Właśnie można do syta nasłuchać się ich pieśni: po raz pierwszy wczesnym rankiem, potem tuż po południu i wreszcie- w środku nocy. Zaczynają te swoje niezwykłe nocne śpiewanie gdzieś tak o trzeciej w nocy. Potrwa do szóstej!
To absolutny ewenement wśród naszych ptaków. Na dodatek nie wiadomo, dlaczego śpiewają np. w grudniu, styczniu czy lutym. Wszystkie inne ptaki czekają z tym śpiewem aż nastanie prawdziwa wiosna i można szykować się do oznaczania terytorium i zawiadamiania przyszłej małżonki że tu właśnie, na tej najwyższej gałęzi czeka się na nią- bo takie podwójne znaczenie mają śpiewy ptaków. A kos uparcie śpiewa w zimowej i wczesnowiosenne miesiące, kiedy mowy nie ma o rozpoczęciu miłosnych igraszek. Cenię go za to,o jest jedynym takim śpiewakiem o dość paskudnych porach roku. Ale śpiewać dodatkowo jeszcze po nocy? To się nie zdarza żadnemu innemu ptakowi przecież!
Jego głoś jest niezwykle melodyjny i kiedy się w niego wsłuchać, można odnieść wrażenie,że prowadzi z kimś jakaś zagadkową rozmowę, zadaje pytanie i sam sobie na nie odpowiada. A ma przy tym głos niezwykle donośny. Przed kilkoma dniami słyszałem trzy rodzaje „odgłosów”: śmieciarki, która warczała głośno, stada rozbudzonych gawronów które właśnie odlatywały na pierwsze śniadanie na wysypisko śmieci i kosa. Kos, choć tylko jeden,wyraźnie górował nad konkurencją!
Posiada jeszcze inne, interesujące obyczaje. Wielokrotnie podziwiałem go, jak sprytnie poluje na dżdżownice. Przyglądał się, stojąc na ziemi, niewielkiej grudce , i kiedy ledwie coś w niej drgnęło, rzucał się w tę stronę z wielkim zapałem, uderzając dziobem w to miejsce. I wtedy wyciąga tłustą zdobycz. Dochodzi do prawdziwej walki,bo dżdżownica nie daje się tak łatwo zjeść,wije się i pręży. Ale i ptak nie chce zrezygnować zbyt łatwo ze swojego ulubionego przysmaku. Chwyta ją wpół, przeciąga kilkakroć po ziemi wreszcie zjada ze smakiem.
Obserwowałem kiedyś ze zdumieniem jak stoi na trawniku i… tupie zawzięcie. Oczywiście, my tego tupania nie słyszymy, ale dżdżownica i owszem. Jest tuż pod ziemią i nie znosi takiego hałasu,więc wychyla się ze swojej kryjówki. A kos tylko na to czeka i jednym celnym uderzeniem na swoją zdobycz w dziobie.
Popatrzcie czasami na kosy, wsłuhajcie się w ich czarowne nocne pienia. Naprawdę warto…
Zygmunt Szych
Fot. Ilustracyjne pixabay