Szachowanie Szychem. Kto to wszystko wymyśla?

IlustrowanyKurierCodzienny

Muszę z najwyższym ubolewaniem przyznać, że ścisłe zabytkowe centrum Tarnowa, czyli jego rynek z renesansowymi kamienicami z ratuszem pośrodku nie ma szczęścia do tutejszej władzy. Od kilkunastu już lat ktoś – nie wiadomo konkretnie kto- wymyśla coraz głupsze rozwiązania na to, żeby rynek „ożywić”. A on jakoś ożywić się nie daje…

- reklama -

Zacznijmy od początku. Oto kilkanaście la temu władza wykombinowała sobie, że dobrze będzie, jeśli na rynku przy samym ratuszu posadowi się…sztuczne lodowisko. Ludzie będą tu przychodzić pojeździć na łyżwach zimową porą, rynek sam z siebie się od tego ożywi.

- REKLAMA -

Lodowisko przylepiono do północnej ściany ratusza i zabytek z tym sztucznym nieszczęściem wyglądał tak, jak to przysłowiowe g…, które przylepiło się w niewybrednym dowcipie i zawołało: „płyniemy!” .Pasowalo tu jak pięśc do nosa. Co gorsza, nie spowodowało to zdecydowanej- w ogóle, żadnej- reakcji ze strony konserwatora zabytków. A przecież chroni się nie tylko konkretne zabytkowe obiekty. Zabytkowa jest także sama przestrzeń, hojnie w takie zabytki wyposażona.

- Advertisement -

Szczęściem w nieszczęściu było, że ówczesna władza zreflektowała w końcu się i przeniosła sztuczne lodowisko tam gdzie być powinno od początku, czyli na boiska Pałacu Młodzieży. Przy ratuszu pozostał jednak trwały ślad tego nieszczęsnego eksperymentu: popękane płyty, które latem pieczołowicie, za duże pieniądze,wymieniono na nowe. Nie było wyrzucania pieniędzy w błoto, gdyby ktoś głupiutki ponad miarę nie wpadł na pomysł by zabytkowy ratusz opatulić w lodowisko…

Jednym z najgłupszych pomysłów, już w całkiem współczesnych czasach było postawienie, a raczej położenie na płycie rynku hipopotamów. Takich,wykonanych jakby od niechcenia przez jakiegoś drwala z drewnianych bali. Dlaczego zdecydowano się na hipopotamy akurat, do dziś nie potrafi nikt powiedzieć. Gdyby w zamierzchłych czasach żyły w Wątoku byłoby to jakoś zrozumiałe a może i nawet do wybaczenia. Ale skąd się te drewniane olbrzymy tu wzięły- nie wiadomo. Po jakimś czasie na szczęście zniknęły i nikt nie wie, co się z nimi stało. Próżno by ich szukać gdziekolwiek, i być może słuszne jest przypuszczenie że pocięto je na szczapy i wrzucono do jakiegoś ogniska.Ale miasto zapłaciło przecież wykonawcy,i to niemałe pieniądze…

Kolejnym pomysłem na ożywienie rynku było organizowanie tu letnich potańcówek. Lokalne media cieszyły się, pisząc, że tańczy tu „sam prezydent”, co tylko w połowie było prawdą, bo prezydent nie tańczył sam, lecz z małżonką. Potańcówki jako swoiste antidotum na pustkę w rynku spaliły na panewce,bo kiedy tańce o zmierzchu zakończono,znowu wdzierałą się tu ta dojmująca pustka. Żywej duszy w zabytkowym centrum,co zresztą samo sobie stanowi ciekawy temat dla socjologów i badaczy obyczajów. W innych zabytkowych centrach miast wypełnione są one gwarem miejscowych i turystów. Tu grobowa cisza.

No to eksperymentowano dalej, skutkiem czego dokonano poważnego gwałtu na zabytkach, tej „perle rensansu”, jak z dumą podkreślają przewodniki i przewodnicy Zapaskudzono mianowicie rynku parasolami w ogródkach piwnych i daleko poza nimi. Wielokrotnie podkreślałem, że przecież rynek w Tarnowie jest zbyt mały, za ciasny nawet by pomieścić w nim więcej parasoli niż ludzi którzy to miejsce odwiedzają. Na próżno. Co roku w sezonie letnim powtarza się ta sama sytuacja. Parasole wyłażą z każdego niemal kąta, skutecznie niestety zasłaniając naszą „ Perłę”. Jeden z internautów zaznaczył w proteście przeciwko takiej pożal się Boże „polityce” uparasolowienia rynku, że „nie można sobie zrobić zdjęcia na tle ratusza’” bo parasole wpychając się w kadr. I znowu warto przypomnieć, że przestrzeń historyczna także podlega ochronie. Takiej samej jak zabytkowa kamienica.

Kiedy wchodzą teraz na rynek, niemal duszę się od tych parasoli. Władzy to jednak najwyraźniej nie przeszkadza. Szkoda, bo żeby włodarzyć Perłą Renesansu,t rzeba mieć baczenie na wartość przestrzeni historycznej, a nie jedynie cieszyć się z wpływów do budżetu od „parasolników”.

Zygmunt Szych

Share This Article
1 Comment
  • Panie redaktorze! Chyba bardzo dawno nie był pan na tarnowskim rynku. Opisuje pan działania władz miasta, które moim zdaniem skutacznie ożywiły to miejsce. Ja mam jeszcze w pamięci rynek po którym strach było przejść wieczorową porą, a w ciągu dnia w niedzielę więcej bało nas nim psów okolicznych mieszkańców niż ludzi.
    Pomysły ożywienia rynku, mniej lub bardziej trafione zdecydowanie zmieniły to miejsce. Proszę sie tam wybrać w sobotni wieczór. A co złego w potańcówkach? Czy lepsze byłyby akademie „ku czci”? – Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *