Do większości obwodowych komisji wyborczych w Krakowie było mniej zgłoszeń niż jest miejsc. W kilkunastu chętnych było więcej, więc skład tych komisji zostanie wybrany w drodze losowania.
Kiedy kilka tygodni temu pojawiły się informacje, że za pracę w obwodowych komisjach wyborczych będzie można dostać od 600 do 800 złotych, wydawało się, że będą tłumy chętnych na dorobienie sobie przy wyborach. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Wprawdzie w 14 komisjach w Krakowie zgłoszeń było więcej niż miejsc, ale w ok. 400 zgłoszeń było za mało.
I często nie były to pojedyncze braki. Często do pełnego składu brakowało 3 lub 4 osób, ale w wielu komisjach nawet 5-6. Rekordowa luka to 7 osób. Przypomnijmy, że obwodowe komisje mają od 7 do 13 członków (w zależności od tego, jak wielu wyborców jest przypisanych do danej komisji).
W poprzednich wyborach składy większości komisji ustalane były w drodze losowania. Przed najbliższymi wyborami w Krakowie losowanie obejmie tylko 14 komisji. Publiczne losowanie odbędzie 25 września, o godz. 8.30 w siedzibie Urzędu Miasta Krakowa, pl. Wszystkich Świętych 3-4.
Trudno ocenić, dlaczego tak duże braki były podczas tegorocznego naboru do obwodowych komisji. Z jednej strony wzrosły przecież diety, z drugiej być może część osób przestraszyła się, że pracy będzie więcej niż w poprzednich latach. Chodzi nie tylko o zmianę sposobu liczenia głosów w wyborach (potrwa dłużej niż zwykle), ale też o ustalenie wyników referendum, w którym są cztery pytania (co też zabierze sporo czasu).
(AI GEG)