Należymy do narodu, którego losem jest strzelać do wroga z brylantów – powiedział Stanisław Pigoń, komentując wstąpienie Krzysztofa Kamila Baczyńskiego do oddziału dywersyjnego. W Powstaniu Warszawskim zginęli także inni poeci, m.in. Tadeusz Gajcy, Zdzisław Stroiński, Krystyna Krahelska.
Poeci, którzy zginęli podczas Powstania Warszawskiego, należeli do pokolenia Kolumbów, które w 1939 roku zdawało maturę. Większość z nich miała niewiele ponad 20 lat.
Drugiego dnia Powstania zginęła Krystyna Krahelska, harcerka, poetka, autorka jednej z najpopularniejszych piosenek Polski Walczącej – „Hej chłopcy, bagnet na broń!”. Przed wojną studiowała etnografię, marzyła o karierze muzycznej. Była wysoka, włosy miała złotawe, a oczy zielone. To ona pozowała rzeźbiarce Ludwice Nitschowej do pomnika Syrenki, który stanął nad Wisłą w sierpniu 1939 roku.
Podczas okupacji Krystyna pracowała m.in. jako pomoc laboratoryjna, w konspiracji prowadziła szkolenia medyczne. W styczniu 1943 r. napisała piosenkę „Hej chłopcy, bagnet na broń” dla batalionu AK „Baszta”. W lipcu 1944 r. pod pseudonimem „Danuta” została przydzielona jako sanitariuszka do plutonu 1108 wchodzącego w skład dywizjonu „Jeleń”. 1 sierpnia pluton atakował gmach „Nowego Kuriera Warszawskiego”. „Danuta” opatrywała pierwszych rannych, jednak po godzinie walk sama została ciężko ranna. Z powodu silnego ostrzału dopiero późnym wieczorem, półprzytomna, została przeniesiona do punktu sanitarnego. Pomimo przeprowadzonej operacji zmarła nad ranem 2 sierpnia.
Jedynym warszawskim pomnikiem, który nieuszkodzony przetrwał okupację, powstanie i późniejszą akcję burzenia miasta przez Niemców, była Syrenka.
4 sierpnia strzelający z gmachu Teatru Wielkiego niemiecki snajper zabił walczącego w Pałacu Blanka Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, poetę, który w najpełniejszy sposób wyraził doświadczenie pokolenia Kolumbów. Baczyński miał zaledwie 23 lata, dwa lata wcześniej ożenił się ze studentką podziemnej polonistyki Barbarą Drapczyńską. Podczas okupacji ukończył podziemną Szkołę Podchorążych Rezerwy „Agricola”, uczestniczył w kilku akcjach sabotażowych. Podobno rwał się do czynnego udziału w akcjach zbrojnych, choć dowódcy niechętnie ryzykowali życie znanego już i cenionego poety. Na wieść o wstąpieniu Baczyńskiego do oddziału dywersyjnego Stanisław Pigoń powiedział Kazimierzowi Wyce: „Cóż, należymy do narodu, którego losem jest strzelać do wroga z brylantów”.
Baczyński w okresie niemieckiej okupacji ogłosił pięć tomików wierszy. W wierszach często stosował liczbę mnogą, przemawiając w imieniu swoim i całego pokolenia Kolumbów. Pisał wiersze katastroficzne, chciał się zmierzyć ze swoją epoką, opisać czas wojny, która w jego poezji ukazana jest jako ogromna siła niszcząca dawne systemy wartości i wprowadzająca nowe, okrutne prawa. Miał żydowskie korzenie, dlatego szczególną wymowę ma jego wiersz „Byłeś jak wielkie stare drzewo” napisany w kwietniu 1943 roku, podczas powstania w warszawskim getcie.
Od lipca 1943 Baczyński należał do II plutonu „Alek” 2. kompanii „Rudy” batalionu „Zośka”. W lipcu 1944 roku zwolniono go z pełnionych funkcji „z powodu małej przydatności w warunkach polowych” i poproszono o objęcie nieoficjalnego stanowiska szefa prasowego kompanii – chodziło o to, by odsunąć poetę od walki. Baczyński jednak nie skapitulował – kilka dni później przeszedł do harcerskiego batalionu „Parasol” na stanowisko zastępcy dowódcy III plutonu 3. kompanii. Wybuch Powstania Warszawskiego zaskoczył go w rejonie pl. Teatralnego, gdzie został wysłany po odbiór butów dla oddziału. Nie mogąc się przedostać na miejsce koncentracji macierzystej jednostki na Woli, przyłączył się do oddziału złożonego z ochotników, którymi dowodził ppor. „Leszek” (Lesław Kossowski). Baczyński zginął w Pałacu Blanka 4 sierpnia około godziny 16. 1 września zginęła jego żona Barbara. Oboje pochowani są na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach.
16 sierpnia na Starówce zginęli poeci i przyjaciele – Tadeusz Gajcy i Zdzisław Stroiński, obaj związani ze „Sztuką i Narodem”, wydawanym w Warszawie od kwietnia 1942 roku pismem prawicowej Konfederacji Narodu, spadkobierczyni przedwojennego Obozu Narodowo-Radykalnego Falanga. Hekatomba poetów związanych z tym pismem rozpoczęła się wcześniej. 25 maja 1943 roku trzech redaktorów „Sztuki i Narodu” – Gajcy, Stroiński i Wacław Bojarski – postanowiło złożyć kwiaty przed pomnikiem Kopernika w 400. rocznicę zgonu uczonego. Niespodziewanie zza cokołu wyłonił się granatowy policjant i zaczął się szamotać z Bojarskim, który trzymał wieniec. Gajcy, stojący pod arkadami Pałacu Staszica, strzelił do policjanta, ale nie trafił. Odgłos strzału ściągnął kolejnych Niemców, Bojarski został postrzelony i mimo operacji zmarł 5 czerwca. Stroiński został złapany podczas ucieczki i trafił na Pawiak. Tylko Gajcemu udało się uciec spod pomnika.
Po śmierci Bojarskiego redaktorem naczelnym „Sztuki i Narodu”, o którym Miłosz sarkastycznie pisał, że jego kolejne numery „zaczynały się niemal z reguły od nekrologu poprzedniego redaktora”, został poeta Andrzej Trzebiński. Rzeczywiście wydawało się, że nad pismem krąży mroczne fatum – pierwszy redaktor Onufry Kopczyński zginął w Auschwitz, Bojarski – od kul żandarma, Trzebiński zaś – w ulicznej egzekucji. Długo poszukiwany przez Niemców, aresztowany został nie w związku ze swą konspiracyjną działalnością, ale za nielegalne korzystanie z fabrycznej stołówki. Nie został zidentyfikowany. Rozstrzelano go 12 listopada 1943 r. jako jednego z zakładników na rogu ul. Wareckiej i Nowego Światu. Większość spuścizny Trzebińskiego spłonęła w czasie Powstania Warszawskiego, ocalało ok. 400 stron. Są to wiersze, dramat „Aby podnieść różę…”, fragmenty niedokończonej powieści „Kwiaty z drzew zakazanych”, publicystyka i pamiętnik.
Trzej ostatni redaktorzy pisma – Gajcy, Stroiński i Wojciech Mencel – zginęli w Powstaniu Warszawskim.
Debiutancki tomik Gajcego – „Widma” – ukazał się w podziemnym wydawnictwie Biblioteka SiN-u w maju 1943 roku, kolejny – „Grom powszedni” – w maju 1944 roku. Czesław Miłosz podczas okupacji przyjaźnił się ze środowiskiem „Sztuki i Narodu”, choć nie był zwolennikiem ich orientacji politycznej. „Gajcy? Wybuchowy, pełen radości życia, chciwy życia. Z tego powodu jego śmierć była tak dla mnie bolesna. I ze względu na obietnicę dużego talentu. Wtedy sądziłem nawet, że Gajcy ma większe możliwości niż Baczyński. Oczywiście trudno tu snuć przewidywania, kiedy ktoś umiera w tak młodym wieku” – wspominał po latach. Także Herbert, choć cenił wiersze Baczyńskiego, wolał poezję Gajcego. „Pisze językiem męskim, zdecydowanym, zaborczym, ale bezsilnym wobec potężnej zgrozy. Słowa jakby na krawędzi przepaści. Strofa równo odmierzona, kamienna”.
Od l sierpnia 1944 roku Gajcy, pod pseudonimem „Topór”, walczył w Powstaniu Warszawskim na Starym Mieście w drużynie szturmowo-wypadowej „Chmury”. Jego ostatni zachowany wiersz odnosi się do wybuchu zdobytego przez powstańców niemieckiego transportera min, do którego doszło 13 sierpnia 1944 r. przy ulicy Jana Kilińskiego na Starym Mieście. Zginęło ponad 300 osób, a świadkowie wspominali, iż szczątki rozerwanych na strzępy ofiar zwisały z rynien, gzymsów i rozbitych okien. „Święty kucharz od Hipciego” to gorzka, ironiczna wizja powstania: „W niebie uczta: polskie flaczki/ wprost z rynsztoków Kilińskiego!/ Salcesonów pełna misa,/ Świeże, chrupkie/ Pachną trupkiem:/ To z Przedmurza!/ Do godów, święci, do godów,/ Przegryźcie Chrystusem Narodów!”.
W książce „Dzieci oskarżają” zachowały się wspomnienia 10-latka: „Podczas powstania w tym schronie wojskowym powstańcy polscy okazali nam dużo serca. (…) Jeden wojskowy, bardzo miły, śpiewał różne piosenki i dodawał nam otuchy. Codziennie wieczorem wychodził na walki uliczne bez broni. Gdy tatuś zapytał, dlaczego tak robi, odpowiedział, że nie ma dla wszystkich broni, a jednak walczyć trzeba. Gdy pada towarzysz, to broń zostaje dla żyjącego. Na drugi dzień przyszedł łącznik, 12-letni chłopczyk, który szedł pod największym ostrzałem i powiedział nam, że Topór to jest ten, który wyszedł bez broni, został zabity. Rzucał granaty na Niemców z jednego domu i Niemcy wysadzili ten dom w powietrze”.
Gajcy zginął 16 sierpnia w wysadzonej przez Niemców placówce przy ul. Przejazd 1/3 razem ze swym przyjacielem i rówieśnikiem, także poetą, Zdzisławem Stroińskim. Jego poezja dopiero w ostatnich latach zaczyna być doceniana. Stoiński był w AK, ukończył podziemną podchorążówkę. Aresztowany podczas składania wieńca pod pomnikiem Kopernika, nie został rozpoznany przez gestapo jako redaktor podziemnego pisma i, po wielu staraniach rodziny i złożeniu olbrzymiej łapówki, został uwolniony. Cykl poetycki „OKNO”, który ukazał się nakładem „SiN-u” w 1943 roku, to zapis doświadczeń z Pawiaka. Kolejny tomik Stroińskiego miał wyjść w sierpniu 1944, jednak wiersze, które miały się w nim znaleźć, spłonęły podczas powstania. Dlatego ocalała spuścizna literacka Stroińskiego jest dość skromna.
Wojciech Mencel, jeden z ostatnich redaktorów „Sztuki i Narodu”, podczas powstania był dowódcą patrolu megafonów Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej Armii Krajowej. Zginął w 44. dniu powstania – 13 września, w rejonie ulicy Marszałkowskiej.
Wszyscy znają piosenki powstańcze, takie jak „Chłopcy silni jak stal”, „Pałacyk Michla”, czy wiersz „Dziś idę walczyć – Mamo!”, ale niewielu wie, że ich autorem był jeden człowiek – Józef Szczepański „Ziutek”. Jego wiersze przekazywane były podczas powstania ustnie i dlatego do dziś dnia można się spotkać z różnymi ich wersjami. „Ziutek” podczas okupacji był harcerzem i żołnierzem 1. plutonu 1. kompanii oddziału „Parasol”.
Wiersze „Ziutka” z czasów Powstania Warszawskiego to swoista kronika walk „Parasola”. 5 sierpnia, jeszcze na Woli, podczas walk o cmentarz ewangelicki, powstał tekst piosenki „Pałacyk Michla”, na Starym Mieście zaś – „Chłopcy silni jak stal”. W sierpniu, kiedy podczas walk na Starówce „Parasol” poniósł wielkie straty, powstały wiersze: „W Parasolu jest już taka mania…”, „A jak będzie już po wojnie”, „Ma Warszawa gdzieś pod ziemią” i „Już nie wróci Twój chłopiec – dziewczyno”. Wiersz „To był ostatni Twój szturm, Rafale!” powstał po tym, jak 27 sierpnia w ataku na Pałac Krasińskich zginął Stanisław Leopold „Rafał” – dowódca kompanii w batalionie „Parasol”.
Ranny „Ziutek”, wyniesiony ze Starówki kanałami do Śródmieścia, zmarł 10 września. Najprawdopodobniej ostatnim jego wierszem jest „Czekamy ciebie, Czerwona Zarazo”, obrazujący nastroje panujące w ogarniętej powstaniem Warszawie, gdy na drugim brzegu Wisły stała bezczynnie Armia Czerwona.
Być może najmłodszą poetką Powstania Warszawskiego była Teresa Bogusławska – w 1944 roku miała zaledwie 15 lat. Pisała wiersze od dzieciństwa, od 1941 roku działała w Szarych Szeregach. Wiosną 1944 roku kilka miesięcy była więziona przez Gestapo na Pawiaku, gdzie przeszła brutalne śledztwo. Wtedy zachorowała na gruźlicę. Do lipca leczyła się w otwockim sanatorium, ale przed wybuchem powstania wróciła do Warszawy. Była zbyt słaba, by walczyć, więc szyła mundury i opaski powstańcze. Zmarła na gruźlicze zapalenie opon mózgowych w lutym 1945 roku w Zakopanem. Rok później ukazał się jej pierwszy i jedyny tomik – „Mogiłom i cieniom”.
Wiersze poetów-powstańców, wśród nich także Stefana Leszny, Jerzego Kamila Weintrauba-Krzyżanowskiego, Tadeusza Hollendra można znaleźć m.in. w bibliotece internetowej Wolne Lektury.
Autor: Agata Szwedowicz (PAP)