Właśnie pojawiły się na tarnowskim niebie jerzyki, jedne z najbardziej zadziwiających ptaków świata. Wróciły nieco później niż zwykle z południowej Afryki i Madagaskaru, gdzie spędzały zimę.
W najwyższe chyba zdumienie wprawia fakt, że ptaki te, dożywające nawet 20 lat, potrafią w powietrzu spędzić- bez lądowania!- nawet od 2 do 3 lat! Często dryfują po prostu w powietrzu, na wysokości ok. 2 tysięcy metrów nad poziomem morza, ale w powietrzu śpią też, kopulują, zbierają materiał na gniazdo. No i jedzą. A apetyt mają, rzec by można, nieposkromiony. Jeden tylko jerzyk potrafi w ciągu dnia upolować ok. 5 tysięcy komarów, choć rekord należy do takiego, który zdobył komarów i meszek ok. 20 tysięcy! I to tylko w ciągu jednej doby! Jakże wyglądałoby nasze życie codzienne, gdyby nie jerzyki? Pewnie komary zakąsałyby nas na śmierć.
Jerzyki to typowi mieszkańcy miast i osiedli. W Tarnowie spotkać je można w samym centrum, jak zbite w niewielkie stadka polują na drobne owady. Tu też budują gniazda, gdzieś w załomach starych kamienic. Zostało im to po odległych czasach, kiedy były ptakami żyjącymi wśród skał. Teraz za takie skały uważają właśnie kamienice albo blokowiska na osiedlach.
Są prawdziwymi mistrzami przestworzy, rozwijając w locie szybkość nawet do 200 kilometrów na godzinę. Gdy mają młode, karmią je zbitymi w grudkę upolowanymi komarami.
Nazwa naszych jerzyków bierze się od św. Jerzego, bo niegdyś regularnie wracały w dzień św. Jerzego, pod koniec kwietnia, jak dawne bociany na św. Józefa. Ale czasami pojawiają się w Polsce także jerzyki alpejskie. Jak stwierdzili naukowcy ze Szwedzkiego Instytutu Ornitologicznego, potrafią one spędzić w powietrzu co najmniej 200 dni. Udało się to obliczyć dzięki specjalnym mini rejestratorom, założonym ptakom tuż po ich wykluciu się się z jaj.
Jerzyki zwyczajne, czyli te gniazdujące i wychowujące tutaj młode, nie potrafią stąpać po ziemi, mogą po niej jedynie pełzać, ze względu na zbyt krótkie nogi. Ale za to są one tak zbudowane, że potrafią uczepić się muru, by odsapnąć chwilkę po nieprzerwanych lotach. Kiedy w maju zastanie ich czasami chłód i w powietrzu nie latają komary, radzą sobie w ten sposób, że spowalniają metabolizm, unikając w ten sposób głodowej śmierci…
O ile jerzyki spóźniły się nieco z powrotem, o tyle kukułki wróciły przedwcześnie. Zwykle pojawiają się dopiero ok. 20 maja, a tymczasem ich charakterystyczne kukanie na obrzeżach Lasku Lipie można było słyszeć już przed tygodniem. Zwykle pojawiają się tam, gdzie zamieszkują i wyprowadzają lęgi drobne ptaki śpiewające, którym podrzucają swoje jaja. Ale mało znanym dziwactwem u kukułek jest to, że młode, które przyszło na świat w obcym gnieździe i nie zna rodziców ani drogi na zimowisko, potrafi , gdy dorośnie, samotnie lecieć nocami do Afryki, mimo że nigdy wcześniej tej drogi nie pokonywało!
Zygmunt Szych