Nasze bociany wkrótce dotrą do Dardaneli, pokonują dziennie, dzięki prądom wstępującym które niosą je łagodnie w przestworzach- ponad 200 km. Zatrzymują się na krótki popas po drodze, w miejscach gdzie mogą liczyć na dostatek pożywienia. I znowu w drogę! Lecąc nad Izraelem, Sudanem i Egiptem osiągną dolinę Nilu i będą się nią poruszać aż do osiągnięcia celi podroży. Niektóre osiądą w Gabonie i Ugandzie, inne polecą jeszcze dalej, bo aż do Republiki Południowej Afryki. Te znajdą się tam dopiero… w grudniu, a już pod koniec stycznia i na początku lutego szykować się będą do powrotu. 10 tysięcy kilometrów podroży po to tylko, by pobyć tam ledwie dwa miesiące. I po co to wszystko?
Powszechnie zwykło się uważać, że ptaki odlatują na zimę, bo zimą byłoby im zimno i trudno z tego powodu byłoby im przeżyć ten niesprzyjający czas. Nic bardziej błędnego! Ptaki odlatują co „ciepłych krajów” dlatego, że pod jesień a zawłaszcza zimą zginęłyby z braku pożywienia. Wszelkie np. bocianie przysmaki,w postaci jaszczurek,węży, myszy polnych, pasikoników chowają się w rozmaitych niedostępnych miejscach, gdzie poczekają na wiosnę. Nie ma więc jedzenia, więc trzeba odlatywać tam, gdzie jest go pod dostatkiem. A w Afryce zaczyna się, po niesprzyjającej im porze suchej – obfita w pokarm pora deszczowa, więc mimo trudów podroży warto się tam wybrać.
Co roku w naszym regionie zimuje co najmniej kilkanaście bocianów białych i wcale im aż tak zimno nie jest. Wystarczy, że trafią do dobrych ludzi, którzy będą ich dokarmiać, jak dokarmiano słynnego Maćka z Niedzielisk, póki nie zginął pod kołami samochodu. Prawdopodobnie to osobniki niedołężne, schorowane, które czuły, że nie dotarłyby do Afryki. Wybierają zatem przezimowanie u nas. Jak pewien rudzik, który kilka lat temu koczował zimą pod sklepem w centrum Czarnej, gdzie go traktowano jak maskotkę i troskliwie karmiono. Bez tego oferowanego przez ludzi pożywienia nie przetrwałby, a do Północnej Afryki czy południowej Europy z nieznanych powodów nie chciało mu się odlatywać. Podobne przypadki pozostania zimę ptaków wędrownych zdarzają się co roku także wśród innych gatunków. Bywa, że koczują u nas zimą niewielkie stadka szpaków: przed kilkoma laty zalatywały na mój balkon by się najeść wyłożonej dla sikorek i dzwońców słoniny. Z Mościc z kolei mam sygnały, że co roku zimuje tam pewna niewielka ilość tych ptaków. Penetrują zimą śmietniki, ale mają też pod dostatkiem owoców jarzębiny.
Tak więc nie chłód, ale brak pokarmu wygania z naszego kraju ptaki.
Zygmunt Szych