Dzikie zwierzęta są obecne coraz bliżej ludzkich siedzib. Widać to w Gorcach, gdzie można je spotkać zaledwie 200 do 300 metrów od zabudowań. W Kluszkowcach widywane są wilki, w paśmie Obidowej na stałe bytuje niedźwiedź, tak jak i pod Lubaniem. Fotopułapki łapią też borsuki, jenoty, lisy i rysie…
Niedawno tuż po 8 rano mieszkaniec Kluszkowiec poszedł z psem w kierunku lasu na spacer. W pewniej chwili otoczyły go wilki. Były zaledwie kilka metrów od niego i jego psa. Przeżył chwile strachu, bo wilki były już bliskie ataku. Na szczęście wiedział jak reagować. Mocniej przytrzymał tuż obok siebie psa na smyczy, a sam zaczął głośno krzyczeć. Tym razem pomogło…
Gmina Czorsztyn na swej stronie internetowej wydała początkiem kwietnia w tej sprawie komunikat ostrzegając przed nietypowymi zachowaniami wilków. -W związku z potwierdzonymi przypadkami nietypowego zachowania watahy wilków, która bytuje na terenie gorczańskich lasów (ostatnio widziana w okolicy żółtego szlaku na Lubań) apelujemy o zachowanie ostrożności oraz ograniczenie wyjść na szlaki w towarzystwie czworonożnych pupili. Te leśne drapieżniki najczęściej unikają kontaktu z człowiekiem, chociaż czasem podczas bezpośredniego spotkania mogą się nam przyglądać dłuższą chwilę, zanim wyczują nasz zapach. Pamiętajmy jednak, że psy traktują, jako rywali w walce o terytorium. Nawet największy pies w starciu z watahą wilków nie ma szans – czytamy na stronie urzędu.
– U nas w lasach, a i w całych Gorcach jest teraz coraz większa populacja wilków. Jest coraz więcej watah – mówił Jan Bednarczyk, gajowy z lasów w gminie Czorsztyn. Podkreślił, że mieszkańcy coraz częściej mu zgłaszają, że spotykają wilki, które zachowują się nienaturalnie… Dzikie zwierzęta z reguły uciekają słysząc człowieka, teraz nieraz stają na jego drodze. Takie spotkanie z wilkiem miał niedawno też Andrzej Klimczak, mieszkaniec Kluszkowiec. Akurat rano jechał do pracy, gdy zobaczył wilka na Wielkim Polu zaledwie 200 metrów od zabudowań. – Zwolniłem, nie wysiadałem z auta, wilk nie uciekał, zrobiłem mu zdjęcia – mówił w rozmowie z IKC. Zapewnił też nas, że takie spotkania z wilkami nie należą do rzadkości, bo wilki spotykają na drogach i jego koledzy z pracy.
To jednak normalna sytuacja, bo Gorce zawsze zamieszkiwały wilki, to bowiem góry pełne drzew, poszycia, miejsc w których wilki mogą mieć swe ostoje, gdzie mogą wychowywać młode. Jednak od czasu, gdy w 2001 roku, zostały objęte ścisłą ochroną, jest ich więcej, bo to człowiek był ich naturalnym wrogiem, a tuż po wojnie wręcz były one przez niego tępione i to na różne sposoby, nie wyłączając trucizn. Warto też podkreślić, że wilki nie są chronione ani na Słowacji, ani na Białorusi. Jednak w Polsce teraz mogą spokojnie tworzyć kolejne watahy. Każda z nich składa się z samca alfa, samicy alfa, tzw. piastunów, czyli młodzieży i młodych wilczków, których pilnują te starsze.
Teraz nie mając już wroga w człowieku, coraz mniej się go boją, jak podkreślają sami myśliwi. – Jeden stary już wilk na Hubie zabił 7 czy 8 piesków – mówił Paweł Knurowski, prezes koła myśliwskiego „Głuszec”, które ma dwa tzw. obwody, obwód 228 i 249 o powierzchni w sumie ok. 14 tysięcy hektarów na terenie Gorc od Raby Wyżnej, Sieniawy, Bielanki, poprzez Pyzówkę do Wróblówki i od Huby po Przełęcz Snozkę oraz od Ochotnicy po Lubań. Wyjaśnia, że wilk polując zwraca uwagę na tzw. wydatek energetyczny i ryzyko, znaczy to, że wybiera takie ofiary, które jest w stanie upolować przy mniejszym wysiłku i bez większego ryzyka, takimi są na pewno też psy. – Wilki są bardzo inteligentne, przecież bardzo dobrze przetrwały okres, gdy były u nas niejako wyjęte spod prawa, tępione – mówił prezes Paweł Knurowski. – Szybko się uczą, działają w grupie, zbiorowo, nawołują się, a ich wspólne wycie przed polowaniem jest groźne, mrozi krew w żyłach. Są bardzo wytrzymałe w biegu, ale i rozsądnie. Na przykład polując na łanię w Mizernej najpierw goniły ją dwa wilki, potem kolejne, które już na nią czekały, dopadła ją dopiero kolejna już trzecia zmiana wilków, która na nią czekała na dole, może 200 metrów już od domów…
Watah w Gorcach jest już sporo, liczą od 5 do sztuk każda, mogą jednorazowo w jedną noc pokonać dystans kilkudziesięciu kilometrów, nawet 60 – 80. Każda wataha ma jednak swój areał na którym ma swoją ostoję. Jest on bardzo duży. Gdy młode dorastają tworzą własne watahy. – W leśnictwie Raba Wyżna obserwujemy stale dwie watahy, są przynajmniej po dwie watahy w Obidowej, Kowańcu, Waksmundzie, od Waksmunda do Łopusznej będzie kolejna wataha, później np. od Huby do Mizernej to wiem, że są dwie i dalej nie przechodzą, bo zawracają, bo dalej jest kolejna wataha w Krośnicy, a od Krośnicy do Tylmanowej następna – mówi prezes Paweł Knurowski. To dlatego napaści wilków na swe stada owiec wypasane w górach boją się bacowie i juhasi. – Podchodzą do naszych owiec blisko, atakują, dokuczają nam, mi rozszarpały psa – mówi baca Ryszard Leśnicki.
Jak się zachować, gdy spotkamy na swej drodze wilka? – Tak jak w przypadku innych zwierząt drapieżnych. Trzeba się ostrożnie wycofać, ale będąc w lesie trzeba być głośno, nie skradać się, tak by zwierzę nas wcześniej usłyszało, wyczuło, tak zwierzę się samo wcześniej wycofa i my go nawet nie zauważymy… Jednak jak się już spotkamy to dobrze, aby pokazać, że się jest większym niż w rzeczywistości, można np. podnieść do góry ręce.
W Gorcach to jednak nie jedyne drapieżniki. Na stałe mieszka tu kilka niedźwiedzi. – Niedźwiedź ma większy areał niż wilk, ale jeden na stałe bytuje w paśmie Obidowej, jest w Mizernej, gdzie ma gawrę, ma gawrę też pod Lubaniem. Obserwujemy też, jak one wędrują, np. jeden przez dwa miesiące bytował w lasach Raby Wyżnej, ale nie miał tam gawry. Niedźwiedzie pokonują bardzo duże dystanse, wiemy to po śladach i po obserwacji. W Gorcach bytuje ich na stałe kilka – mówi prezes Paweł Knurowski.
To jednak nie jedyne drapieżne zwierzęta, które można spotkać w Gorcach. – Na naszych fotopułapkach obserwujemy też borsuki, jenoty i rysie. Końcem roku w lesie w Rabie Wyżnej obserwowałem dwa rysie, to były dwa duże osobniki, wielkości dużego wilczura. One bez problemu zabijają cielę jelenia, skacząc na nie z drzewa z góry, od razu łapią za kark – mówi prezes Paweł Knurowski.
Zwierzęta dotąd żyjące dziko coraz częściej schodzą bliżej ludzkich siedzib. Widać to także w Zakopanem, gdzie po ulicach spacerują łanie, zupełnie nie bojąc się człowieka. Coraz bliżej wyznaczonych dla turystów szlaków w Tatrach można też spotkać dzikie zwierzęta. Jak tłumaczą to pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego, bardziej oswoiły się w czasie lockdownu, gdy było mniej ludzi w górach.
Zdjęcia: Andrzej Klimczak, Paweł Knurowski i koło łowieckie „Głuszec”
Tekst: Beata Szkaradzińska