Cracovia zagra przy pełnych trybunach. Lech ostatni raz wygrał tu cztery lata temu

Grzegorz Skowron
Fot. IKC

Sobotni mecz pomiędzy trzecią w tabeli Cracovią i liderem Lechem Poznań to z pewnością jeden z hitów 12. kolejki piłkarskiej ekstraklasy. Wszystkie bilety w liczbie 13 337 – zostały wyprzedane osiem dni przed spotkaniem. Lech chce odczarować stadion przy Kałuży, bo ostatni raz wygrał tu cztery lata temu. Kibicie Pasów wierzą, że zła passa gości zostanie podtrzymana.

- reklama -

Krakowski zespół zasłużył na miano rewelacji pierwszej części sezonu. Drużyna prowadzona przez Dawida Kroczka zdobyła 23 punkty i zajmuje trzecie miejsce w tabeli ze stratą dwóch pkt do liderującego Lecha.

- REKLAMA -

Cracovia do tego spotkania przystąpi w lepszych nastrojach, gdyż w ostatniej kolejce pokonała 4:2 na wyjeździe Śląsk Wrocław. Z kolei poznaniacy przegrali niespodziewanie u siebie 1:2 z Motorem Lublin. Podczas ostatniej przerwy trener Dawid Kroczek nie miał pełnego komfortu pracy, gdyż aż ośmiu zawodników Cracovii wypełniało reprezentacyjne obowiązki.

- Advertisement -

„Dopiero w czwartek miałem całą drużynę na treningu. Zdaję sobie sportowej że czeka na ciekawy mecz i to ze strony kibicowskiej i sportowej” – powiedział opiekun „Pasów”.

Kroczek nie ma wątpliwości, że jego piłkarzy czeka spore wyzwanie.

„Lech to zespół z najwyższego poziomu w ekstraklasie. Jest sukcesywnie budowany potrafi zdobywać mistrzostwo Polski, grać w pucharach. My jednak wychodzimy z przekonania, że nie ma drużyny, z którą nie da się wygrać. Wiemy, jakie są silne strony Lecha, ale chcemy skupiać się na sobie, jesteśmy w stanie grać o komplet punktów, jesteśmy bardzo mocno zdeterminowani. Spotkanie z Lechem powinno być bardzo ciekawe, bo grają zespoły, które są wysoko w tabeli” – podkreślił.

Znakiem firmowym Cracovii w tym sezonie jest m.in. umiejętność odrabiania strat. Tak było ostatnio we Wrocławiu, gdy Śląsk szybko objął prowadzenie 2:0, lecz potem „Pasy” zdobyły cztery bramki.

„Niezależnie od tego z kim się mierzymy nigdy nie gramy na remis. Nie współpracujemy z żadnym psychologiem, to moja rola i sztabu, aby osiągać dobre rezultaty. Odrobienie straty we Wrocławiu bardzo nas cieszy, to dobry prognostyk na przyszłość. Wiemy jednak, że nie zawsze przegrywając 0:1 czy 0:2 uda się wygrać. Musimy być skoncentrowani od początku, liczę że teraz tak będzie” – stwierdził krakowski szkoleniowiec.

Przeciwko Lechowi nie będzie mógł zagrać jeden z filarów defensywy – Jakub Jugas, który podczas meczu we Wrocławiu uszkodził sobie więzadła w kolanie. Wygląda na to, że czeskiego stopera czeka dłuższa przerwa.

„Widzieliśmy, jak wyglądała sytuacja z Jakubem. Jest problem. Co do reszty zawodników, to zobaczymy do ostatniego dnia przed meczem, jakie będzie zestawienie jedenastki” – wyjaśnił Kroczek.

Wszystko wskazuje na to, że Jugasa zastąpi Arttu Hoskonen. We wtorek Fin w meczu swojej reprezentacji z Anglią przegranym 1:3 zdobył honorową bramkę. Problemy zdrowotne ma także młodzieżowiec Filip Rózga.

Sobotni mecz Cracovii z Lechem rozpocznie się w Krakowie o godz. 20.15.

Grzegorz Wojtowicz (PAP)

Lech chce odczarować stadion Cracovii

Piłkarze Lecha od czterech lat nie potrafią wygrać na stadionie Cracovii i w najbliższą sobotę nie będzie im łatwo przełamać tę niemoc. Krakowianie są na trzecim miejscu w tabeli i jeśli pokonają poznaniaków, mogą zostać samodzielnym liderem.

Lechici krótko przed reprezentacyjną przerwą sensacyjnie przegrali u siebie z Motorem Lublin 1:2 i przerwali passę sześciu wygranych. Utrzymali jednak pozycję lidera, ale Cracovia i Raków Częstochowa mają już tylko dwa punkty straty. Kolejne potknięcie może podopiecznych Nielsa Frederiksena kosztować utratę pierwszej pozycji.

„Kolejorzowi” w poprzednich sezonach nie wiodło się na stadionie Cracovii, po raz ostatni wygrali ponad cztery lata temu (2:1) za kadencji Dariusza Żurawia.

„Prawdę mówiąc to nawet nie wiedziałem, że ostatni raz wygraliśmy aż cztery lata temu. W takim razie musimy przełamać tę klątwę. Natomiast Cracovia obecnie jest niezwykle wymagającym przeciwnikiem, grają bardzo dobrą piłkę, co zresztą pokazuje miejsce w tabeli” – przyznał napastnik Lecha Filip Szymczak.

Z kolei Joel Pereira dodał, że jego zespół nie może się obawiać najbliższego rywala, bowiem „zna swoją wartość”.

„Z Cracovią zawsze są to ciężkie spotkania i musimy być gotowi oraz skupieni od pierwszej do ostatniej minuty. Nasz rywal jest mocny w meczach domowych, są zespołem bazującym na warunkach fizycznych. Bardzo szanujemy ich, bo bardzo dobrze rozpoczęli ten sezon. My jednak jesteśmy liderem i nie możemy obawiać się Cracovii. Znamy naszą wartość” – podkreślił portugalski obrońca.

„Pasy” w tym sezonie imponują przede wszystkim w ataku – zdobyli 22 bramki w 11 meczach i są najskuteczniejszą drużyną w lidze. Motorem napędowym w ofensywie są dwaj napastnicy – Benjamin Kallman i Mick van Buren. Frederiksen docenia klasę przeciwnika.

„Wiemy, że musimy w Krakowie dobrze bronić, przy stałych fragmentach rywali. Cracovia jest w tym naprawdę dobra. Grają też dwoma napastnikami, są oni szybcy i silni, więc musimy się nimi dobrze zaopiekować. Poświęciliśmy trochę czasu na kilka taktycznych rzeczy na ten mecz, ale naszym głównym zadaniem będzie kontynuowanie naszej filozofii gry i tego, co wypracowaliśmy w tym sezonie” – tłumaczył opiekun lechitów.

Lech do tego spotkania przygotowywał się bez kilku piłkarzy, którzy przebywali na zgrupowaniach swoich reprezentacji. Szwed Alex Douglas w spotkaniu Ligi Narodów z Estonią z powodu kontuzji opuścił boisko już w pierwszej połowie.

„Uraz Alexa nie wydaje się poważny, ale do końca jeszcze nie wiemy, co mu się przytrafiło. Dziś czekają go kolejne badania i jutro podejmiemy decyzję. Musimy być pewni na 100 procent czy jest gotowy do grania. Natomiast mamy piłkarzy, którzy są w stanie go zastąpić na tej pozycji. Nie będę nic zdradzał, ale sami dobrze wiecie, że będzie to prawdopodobnie wybór między Maxem Pingotem, a Bartkiem Salamonem” – powiedział duński szkoleniowiec.

Salamon był w ostatnich latach jedną z ważnych postaci Lecha. Jego pozycji w drużynie nie zmieniło ośmiomiesięczne zawieszenie przez UEFA z powodu naruszenia przepisów dopingowych. W tej sprawie było sporo niedomówień, ale odwołania piłkarza były na tyle skuteczne, że kara nie była aż tak dotkliwa. Tymczasem 33-letni obrońca od początku sezonu jest praktycznie poza składem. Reprezentant Polski nieco później wrócił do klubu po mistrzostwach Europy i jego miejsce zajęli Antonio Milic i wspomniany Douglas. Obaj spisywali się na tyle dobrze, że Frederiksen nie miał powodów by ich zmieniać.

„Bartek miał wcześniej uraz, ale od trzech tygodni trenuje z nami na pełnych obrotach. Zagrał pełne 90 minut w ostatnim sparingu (z Chrobrym Głogów wygranym przez poznaniaków 4:3 – PAP). Jest w pełnej dyspozycji, jeśli się zdecyduje na jego wybór, to wiem, że będzie on gotowy na to spotkanie” – zaznaczył trener poznańskiego zespołu.

Marcin Pawlicki (PAP)

Share This Article
Leave a comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *