Nie jest tajemnicą, że na linii prezydent Jacek Majchrowski – radny Łukasz Gibała zawsze iskrzyło. Ale tak ostrej krytyki radnego Gibały płynącej z usta prezydenta Majchrowskiego chyba jeszcze nie było… Odchodzący prezydent zarzuca największemu faworytowi najbliższych wyborów nielegalne działania i współpracę z „podejrzanymi typami”.
Dzień po ogłoszeniu decyzji o rezygnacji ze startu w najbliższych wyborach prezydenta Krakowa Jacek Majchrowski był gościem Radia Kraków. Na antenie padły ostrze słowa pod adresem Łukasza Gibały, jednego z największych krytyków działań obecnego prezydenta i największego faworyta do zastąpienia Jacka Majchrowskiego w roli gospodarza miasta.
Prezydent Majchrowski określił radnego Gibałę, jako osobę, która „rozdaje kwiatki, robi zdjęcia z psem, mówi, że o coś walczy, ale w praktyce jest inaczej”. – On zawsze staje po stronie mieszkańców, jak jest konflikt z urzędem. Jak jest konflikt między dwoma stronami mieszkańców, już się nie wtrąca, woli nie ryzykować – ocenił Jacek Majchrowski.
– On uważa, że można wszystko kupić. (…) działalność pana Gibały polega na kupowaniu. On płacił za demonstracje przeciwko mnie kilka lat temu. Płacił za referendum. Wydaje teraz – moim zdaniem – nielegalnie… To jest prowadzenie kampanii. Chodzi o takie pisemko, które setkami leży po sklepach i punktach użyteczności publicznej. On kupuje reklamy na portalach, żeby one sprzyjały mu. On prowadzi działalność, której zwolennikiem nie jestem. Ona ma współprace z podejrzanymi typami – mówił prezydent Majchrowski.
Dopytywany, czy ma dowody na to wszystko, prezydent odparł, że z gazet to wie. – Gazeta Wyborcza opisała taką demonstrację młodzieży, która wiele lat temu dostała po 50 złotych – stwierdził Jacek Majchrowski.
Na to padło stwierdzenie prowadzącego rozmowę, że „Gazeta Wyborcza pisze dziś o Bizancjum w spółkach miejskich. Pisze, że prezes MPK zarabia prawie 40 tysięcy miesięcznie, prezes MPO grubo ponad 30, czyli dwa razy więcej od prezydenta miasta”. Prezydent zauważył, że wprawdzie on ustala te pensje, ale ich wysokość wynika z ustawy. Dodał, że wyższe wynagrodzenia są w spółkach skarbu państwa. – 30 tysięcy dla prezesa jest brutto. On musi popłacić wszystko. Na rękę dostaje 14-15 tysięcy. Nie są to takie mecyje. Prosty pracownik niektórych firm dostaje więcej – tłumaczył Jacek Majchrowski.
Prezydent odniósł się także do innych kandydatów na prezydenta Krakowa. Wysoko ocenił kompetencje prof. Stanisława Mazura, ale zaznaczył, że „czym innym są teorie dyskutowane i wygłaszane na panelach i konferencjach, czym innym jest praktyka”, której rektorowi Uniwersytetu Ekonomicznego brakuje. Dla prezydenta poseł Aleksander Miszalski jest „sympatyczny, w porządku, inteligentny, sprawny, chce mu się”, ale jego wadą jest partyjność. Z kolei w opinii o Małgorzacie Wassermann wyraził wątpliwość, czy PiS ją zgłosi po raz drugi jako kandydatkę na prezydenta Krakowa.
W Radiu Kraków padły też słowa dotyczące wiceprezydenta Andrzeja Kuliga jako kandydata na prezydenta w najbliższych wyborach. Jacek Majchrowski stwierdził, że rozmawiał z Andrzejem Kuligiem na ten temat. Na konferencji prasowej, na której prezydent poinformował, że nie będzie ubiegał się o reelekcję, powiedział też, że najlepszym kandydatem na prezydenta będzie jego zastępca Andrzej Kulig i że jeśli wiceprezydent zdecyduje się na start, to otrzyma jego poparcie. Po tej konferencji Andrzej Kulig mówił dziennikarzom, że jest zaskoczony wskazaniem prezydenta Majchrowskiego i że nie jest meblem, który można przestawiać. – Wierzę w mądrość mieszkańców. Wierzę, że nie będą się kierowali partyjnymi przekonaniami, ale rzetelnością – przekonywał prezydent oceniając szanse wygranej Andrzeja Kuliga.
Cała rozmowa – TUTAJ.
(AI GEG)