Legia Warszawa z głośnymi transferami, Raków Częstochowa z trenerem Markiem Papszunem, Lech Poznań z chęcią rehabilitacji. Do tego m.in. niespodziewany obrońca tytułu Jagiellonia Białystok i solidni beniaminkowie. Startujący w piątek sezon piłkarskiej ekstraklasy zapowiada się emocjonująco. A na inaugurację – mecz Jagielloni Białystok z Puszczą Niepołomice.
W poprzedniej edycji aż siedem drużyn walczyło wiosną o mistrzostwo kraju. Ostateczne rozstrzygnięcia okazały się sensacyjne – dwa pierwsze miejsca zajęły bowiem zespoły, które jeszcze w sezonie 2022/23 walczyły do końca o utrzymanie.
Mistrzem, po raz pierwszy w historii, została Jagiellonia (14. sezon wcześniej), a wicemistrzem – mający tyle samo punktów, lecz gorszy bilans bezpośrednich meczów Śląsk Wrocław (w edycji 2022/23 był dopiero 15.).
Trzecie miejsce zajęła Legia (wicemistrz z 2023 roku), czwarte Pogoń Szczecin, piąte Lech, a mistrz z 2023 Raków – dopiero siódme (jeszcze za Górnikiem Zabrze). Cała czwórka przystąpi do nowego sezonu z zamiarem odzyskania „utraconych pozycji”. Wydaje się, że latem najwięcej w tym celu zrobili legioniści i częstochowianie.
Klub z Łazienkowskiej postarał się o najgłośniejsze transfery. Sprowadził jednego z najlepszych polskich piłkarzy w lidze Kacpra Chodynę z Zagłębia Lubin, a także trzykrotnego króla strzelców ligi szwajcarskiej (w barwach Young Boys Berno) – kameruńskiego napastnika Jean-Pierre’a Nsame, który powinien być gwiazdą PKO BP Ekstraklasy.
Drużynę wzmocnili także m.in. hiszpański obrońca Sergio Barcia, portugalski boczny defensor Ruben Vinagre, pomocnik z Portugalii Claude Goncelves oraz Brazylijczyk Luquinhas, który wraca do Legii – występował już przy Łazienkowskiej w latach 2019-21 i dwukrotnie wywalczył mistrzostwo Polski.
Nic więc dziwnego, że oczekiwania w stołecznym klubie są bardzo duże.
„Praktycznie wszystkie cele, jakie zakładaliśmy sobie w okresie przygotowawczym, wydają się być osiągnięte” – przyznał z zadowoleniem portugalski trener Legii Goncalo Feio.
„Nie mam wielu wątpliwości, co do pierwszej jedenastki na mecz z Zagłębiem Lubin (sobota, godz. 20.15 – PAP). Nie ukrywam, że na kilku pozycjach mam mały ból głowy ze względu na dużą rywalizację, ale o to nam chodziło” – dodał.
Sporo zmian kadrowych również w Rakowie, choć tam największym wzmocnieniem bez wątpienia jest powrót na ławkę trenerską – po rocznej przerwie – Marka Papszuna.
Szkoleniowiec, który 8 sierpnia skończy 50 lat, pracował w Rakowie w latach 2016-23, wprowadzając klub do ekstraklasy, a potem osiągając z nim świetne wyniki. W 2021 i 2022 roku wicemistrzostwo i Puchar Polski, zaś w 2023 – historyczne mistrzostwo. Po tym sukcesie odszedł z klubu, nie objął innej funkcji i teraz wrócił, a dotychczasowy pierwszy trener Dawid Szwarga znów będzie jego asystentem.
Z transferów w Rakowie zwraca uwagę sprowadzenie m.in. napastników – Patryka Makucha z Cracovii i występującego ostatnio w Portugalii Brazylijczyka Adriano Amorima, norweskiego bramkarza Leeds United Kristoffera Klaessona, a także greckich pomocników Lazarosa Labrou i Vasiliosa Sourlisa.
Raków to jeden z dwóch klubów, w których doszło do zmiany trenera. Drugim jest Lech – w Poznaniu Duńczyk Niels Frederiksen zastąpił Mariusza Rumaka.
I właśnie Frederiksen jest największą nadzieją fanów „Kolejorza” na poprawę grę drużyny. W klubie nie było bowiem rewolucji kadrowej. Uznano widocznie, że drużyna ma potencjał, który trzeba z niej wydobyć.
„Jestem w Poznaniu po to, by zdobywać trofea i występować w Europie. Pragnę również przyczyniać się do rozwoju klubu, drużyny oraz poszczególnych piłkarzy. Wiem, że Lech może pochwalić się najlepszą akademią w Polsce, a moim celem będzie odpowiednie wprowadzanie zawodników z niej do pierwszego zespołu” – zapowiedział już w maju nowy szkoleniowiec.
Ciekawą i ważną postacią w Lechu może okazać się Antoni Kozubal. Niespełna 20-letni pomocnik wrócił z wypożyczenia do GKS Katowice, któremu bardzo pomógł w awansie do ekstraklasy – pięć goli i aż 10 asyst.
Mocno zmienił się skład Śląska. Wicemistrz Polski musi przede wszystkim poradzić sobie bez króla strzelców poprzedniego sezonu Erika Exposito (19 goli). Hiszpan przeniósł się do katarskiego Al-Ahli, a wrocławianie, choć mają ambitne plany, doskonale wiedzą, że trudno będzie go zastąpić.
Taką próbę podejmie m.in. Sebastian Musiolik, w przeszłości napastnik Rakowa, a ostatnio Górnika Zabrze.
Z innych transferów zwraca uwagę np. ściągnięcie przez Jagiellonię czołowego pomocnika Wisły Kraków Hiszpana Mikiego Villara, pozyskanie przez Cracovię holenderskiego napastnika Slavii Praga Micka van Burena i słowackiego bramkarza Henricha Ravasa z ligi MLS, który w przeszłości był gwiazdą Widzewa Łódź.
Ponadto m.in. przejście ze spadkowicza Warty Poznań do beniaminka GKS Katowice słowackiego napastnika Adama Zrelaka, pozyskanie przez Górnika Zabrze Aleksandra Buksę (brat reprezentanta Polski – Adama) oraz Słoweńca Lukę Zahovica z Pogoni Szczecin, a także transfer do Zagłębia Lubin lidera Warty – Kajetana Szmyta, który jednak początek sezonu straci z powodu kontuzji.
W nowym sezonie ekstraklasy nie wystąpi już gwiazda Widzewa Jordi Sanchez. Hiszpan w poprzednim sezonie zdobył 11 bramek, z czego osiem w lidze, większość w najbardziej prestiżowych meczach – m.in. w obu derbowych z ŁKS i jednym z Legią. Teraz będzie starać się o gole w lidze japońskiej w barwach Consadole Sapporo.
Był jednym z ulubieńców kibiców Widzewa, którzy – mimo odejścia idola – tradycyjnie wykupili wszystkie karnety, po raz kolejny pokazując, że obecny stadion jest dla nich za mały.
W sezonie 2023/24 zawiedli beniaminkowie. ŁKS odstawał od reszty stawki i – podobnie jak Ruch Chorzów – wrócił do 1. ligi. Degradacji uniknęła tylko Puszcza Niepołomice, choć do końca musiała walczyć o ekstraklasowy byt.
Nowa edycja może przynieść inny obraz beniaminków. Wzmacniany konsekwentnie dzięki znanemu biznesmenowi Zbigniewowi Jakubasowi Motor Lublin, choć awansował dopiero po barażach, ma ciekawy skład, a latem nie próżnował na rynku transferowym. Podobnie GKS Katowice, prowadzony już od pięciu lat (od czerwca 2019) przez trenera Rafała Góraka.
Motor wrócił do ekstraklasy po 32 latach, a GKS po raz ostatni grał w najwyższej klasie w 2005 roku.
Znak zapytania stoi natomiast przy Lechii. Gdańszczanie, którzy wrócili na najwyższy poziom po rocznej przerwie, przeszli przez 1. ligę jak burza, ale mają kłopoty organizacyjne.
W połowie maja klub z Trójmiasta otrzymał w instancji odwoławczej PZPN licencję, z karą w wysokości 60 tys. zł. Kilka dni temu PZPN poinformował, że organy licencyjne federacji, w ramach nałożonego na Lechię „nadzoru finansowego rozszerzonego”, zwróciły się do klubu o przedstawienie potwierdzeń zapłaty zobowiązań.
Ponadto gdańszczanie mieli zakaz transferowy nałożony przez FIFA (sprawa dotyczyła rozliczeń finansowych wobec słowackiego klubu MFK Rużomberok). W środę Lechia poinformowała jednak o dokonaniu płatności wskazanych przez FIFA, co oznacza, że będzie mogła zarejestrować nowych zawodników.
„To co złe zostawiamy za sobą i z optymizmem patrzymy w przyszłość. Z dnia na dzień będziemy coraz silniejsi” – stwierdził trener beniaminka Szymon Grabowski.
Od wielu miesięcy gorącym tematem w środowisku piłkarskim był przepis o młodzieżowcu, istniejący w polskim futbolu od 2019 roku, a od 2022 – w zmienionej formie. Najpierw każdy klub miał obowiązek wystawiać w meczu ekstraklasy co najmniej jednego piłkarza o takim statusie.
Od dwóch lat tego wymogu już nie ma, natomiast należy wypełnić limit 3000 minut, które młodzieżowcy muszą łącznie rozegrać w całym sezonie. Jeżeli klub tego nie zrobi, płaci kary. Ich wysokość zależy o tego, jak wiele zabrakło do spełnienia wymogu.
Młodzieżowcem w ekstraklasie jest piłkarz posiadający obywatelstwo polskie, który w roku kalendarzowym, w którym następuje zakończenie danego sezonu rozgrywkowego, kończy 22. rok życia, a także zawodnik młodszy. Czyli obecnie – piłkarze z rocznika 2003 lub młodsi.
Większość klubów była za zniesieniem obecnej regulacji. 20 maja zarząd PZPN postanowił jednak, że w nowym sezonie dotychczas obowiązujący zapis pozostanie bez zmian. Według piłkarskiej centrali przepis o młodzieżowcu przynosi realne korzyści.
Sezon zainaugurują dwa piątkowe spotkania, w których zaprezentują się mistrz i wicemistrz. O godz. 18 Jagiellonia podejmie Puszczę, a o 20.30 Śląsk zagra u siebie z Lechią.
Najciekawiej w pierwszej kolejce zapowiada się niedzielny mecz Lecha z Górnikiem (17.30).
Do końca roku piłkarze rozegrają 18 kolejek, czyli 17 z rundy jesiennej i jedną „wiosenną”. Po zimowej przerwie wznowią rozgrywki 1-2 lutego, a sezon zakończą 24-25 maja.
Maciej Białek (PAP)